To nie kula trafiła Trumpa? Dyrektor FBI wyjaśnia
45. prezydent Stanów Zjednoczonych – Donald Trump – został postrzelony przez młodego mężczyznę. Podczas wiecu Republikanina, zorganizowanego na terenie Pensylwanii, zamachowiec zajął stanowisko na dachu jednego z budynków, a potem oddał strzały z karabinu. W trakcie przemówienia kandydat na przywódcę USA poczuł ból i chwycił się za ucho, które prawdopodobnie przeszyła kula. Następnie, z zakrwawionym policzkiem oddalił się od mównicy, otoczony agentami Secret Service (którzy zapewniają bezpieczeństwo najważniejszym osobom w Ameryce).
Zanim zszedł ze sceny, wykonał jeszcze tryumfalny gest, który obiegł później świat. Fotografie z tego zdarzenia przejdą do historii, a nieudany zamach może pomóc byłemu prezydentowi ponownie objąć najważniejszą funkcję w USA. Sam Trump, za pośrednictwem swojej platformy TRUTH Social, wskazał dzień później, że to sam Bóg ocalił mu życie. Wielu Republikanów także jest na stanowisku, że to, co się wydarzyło, to rzeczywiście cud. Na dowód pokazują filmy, obrazujące trajektorię lotu kuli, która – gdyby nie przypadkowe odwrócenie się Trumpa w lewą stronę – mogłaby przejść przez jego głowę.
Czy Trump rzeczywiście został trafiony pociskiem w ucho? FBI dopuszcza inną możliwość
Jak się okazuje, to niekoniecznie kula mogła spowodować obrażenia na ciele Trumpa, doprowadzając m.in. do krwotoku. Możliwe, że pocisk trafił najpierw w teleprompter, a gdy to się stało, sprzęt rozpadł się na kawałki. Jeden z odłamków – będący w ruchu – mógł drasnąć/uderzyć w ucho byłego prezydenta USA. Taką możliwość dopuszcza Christopher Wray. Przed Komisją Sądowniczą Izby Reprezentantów dyrektor FBI (Federalnego Biura Śledczego) stwierdził, że póki co nie wiadomo, jak były przywódca Ameryki doznał obrażeń – podaje amerykański „Newsweek”.
Trump: To była kula, która trafiła mnie w ucho – i to mocno
W piątek Trump za pośrednictwem platformy TRUTH Social odniósł się do słów dyrektora FBI.
„Christopher Wray powiedział Kongresowi, że nie jest pewien, czy zostałem trafiony odłamkiem, szkłem czy kulą (FBI nawet tego nie sprawdzało!). (...) Nie, to niestety była kula, która trafiła mnie w ucho i to mocno. Nie było szkła, nie było odłamków. W szpitalu nazwano to »raną postrzałową ucha« i rzeczywiście tak było. Nic dziwnego, że niegdyś słynne FBI straciło zaufanie Ameryki!” – napisał.